Wokół 80. rocznicy tragedii żywocickiej

Pięcioletni Brunek budzi się za słonecznego poranka. Dziś jest ten dzień, na który tak czekał – pójdą z tatusiem do kościoła! Radość trochę mu psuje obawa czy tatuś wciąż jeszcze nie będzie się gniewał. Wczoraj z Józkiem znowu skakali do kałuż i robili masło z błota, a kiedy później wrócił do domu cały umazany, tatuś gniewał się na niego.
       – No spójrz tylko na tego chłopaka – wołał do mamusi – jest brudny jak prosię! Wezmę na niego szczotkę ryżową!
       Obawa przed wciąż trwającym gniewem tatusia zatrzymuje Brunka w łóżku. W końcu jednak wygrzebie się z pierzyn – no przecież pójdą do tego kościoła, nie chce się spóźnić, ani przysparzać problemów rodzicom tym, że go będą musieli poganiać.

       Ociągając się, wchodzi do kuchni i oszołomiony zamiera w bezruchu. Mamusia stoi nad stertą porozrzucanych rzeczy i nic nie mówi. Brunek jest zdezorientowany, takiego nieporządku w domu jeszcze nigdy nie widział. Rzeczy z szuflad leżą wszędzie – pieniądze, ubrania, zabawki, nawet i te wystrugane drewniane ptaszki, które mu tatuś przynosi z kopalni, od radzieckich jeńców wymieniających je na chleb.
       Brunek nie wie, co miałby zrobić. Stać będzie aż do chwili, kiedy otworzą się drzwi wejściowe, a w nich pojawi się Anusia Przybyłowa z sąsiedztwa.
       – Gdzie macie tatę? – głośno wykrzyknie.
       – Zabrali go – powie mama dziwnie spokojnie. – Pewnie jakieś przesłuchanie albo co.
       – Ale, jakie tam przesłuchanie! Tam leży martwy! Na miedzy, za płotem! 

Karin Lednicka, Żywocice: obraz (prawie) zapomnianej tragedii [fragment]

Na rok 2024 przypada 80. rocznica tragedii żywocickiej, największej na Śląsku Cieszyńskim zbrodni dokonanej przez Niemców w czasie II wojny światowej (i drugiej największej w granicach dzisiejszej Republiki Czeskiej). 6.8.1944 r. hitlerowcy w odwecie za akcję partyzantów zamordowali 36 zupełnie niewinnych mieszkańców Żywocic na Zaolziu (dziś część miasta Hawierzów w Republice Czeskiej) oraz sąsiednich wsi – 27 zadeklarowanych Polaków, jednego Polaka z III kategorią volkslisty oraz ośmiu zadeklarowanych Czechów. W ciągu kolejnych tygodni i miesięcy, w wyniku dalszych represji ciągnących się w zasadzie do końca wojny, życie straciło dalsze kilkadziesiąt osób. Łącznie była to ponad setka ofiar. 

Wydarzenia te do dziś pozostają żywe w pamięci mieszkańców regionu (zwłaszcza Polaków zamieszkujących Zaolzie w czeskiej części Śląska Cieszyńskiego), stanowiąc źródło bardzo silnych emocji, ale też inspirację dla twórców kultury. W ostatnich latach do tematu tragedii żywocickiej nawiązywały pisarki Danuta Chlupová (zaolziańska Polka, powieść „Blizna” z 2017 r., z nagrodą wydawnictwa Novae Res w kategorii „Literacki Debiut Roku”) oraz Karin Lednická (zaolziańska Czeszka, książka „Životice: obraz (po)zapomenuté tragédie” [„Żywocice: obraz (prawie) zapomnianej tragedii”] z 2022 r., z nagrodą w kategorii literatury non-fiction w konkursie „Kniha roku”). Zwłaszcza ta druga wiele trudu poświęciła na udokumentowanie zbrodni – zebranie relacji rodzin ofiar i dotarcie do oryginalnych, niepublikowanych wcześniej dokumentów – czym dopełniła dzieło nieżyjącego już czeskiego historyka, prof. Mečislava Boráka, autora m.in. książki „Svědectví ze Životic. Těšínsko za druhé světové války a okolnosti životické tragédie” (Czeski Cieszyn 1999), której drugie wydanie ukazało się w roku 2022 (a rok później polski przekład „Świadectwo z Żywocic. Śląsk Cieszyński w czasie drugiej wojny światowej i okoliczności tragedii żywocickiej”). Polscy historycy zbrodnią zajmowali się w marginalnym stopniu. 

Lednická miała pełne prawo do podjęcia tematu Żywocic (oraz jego interpretację w oparciu o własną wrażliwość literacką), a książka „Životice” spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem, także wśród zaolziańskich Polaków (wystarczy popatrzeć na frekwencję na spotkaniach autorskich). Przez lokalną grupę najbardziej konserwatywnych działaczy poruszenie przez czeską pisarkę zagadnienia, stanowiącego jeden z fundamentów tożsamości współczesnych zaolziańskich Polaków, zostało przyjęte z oburzeniem. Efektem tego stał się spór, będący w istocie wykraczającą daleko poza ramy merytorycznej dyskusji kampanią dyskredytowania Lednickiej, gdzie kwestie samej tragedii i jej ofiar zostały zepchnięte na odległy plan (więcej w zakładkach: „Literatura”, „Kwestie sporne”). Wydarzenia te zbiegły się z 80. rocznicą zbrodni, która w naturalny sposób zrodziła potrzebę podjęcia tematu Żywocic przez Muzeum Śląska Cieszyńskiego w Cieszynie, będące jedną z najważniejszych instytucji kulturalno-naukowych regionu, prężnie działające na polach badań historycznych i popularyzacji wiedzy na temat jego dziejów. Muzeum Śląska Cieszyńskiego zawsze dąży do rzetelnego i obiektywnego przedstawiania przeszłości, dystansując się od tzw. polityki historycznej. Nie boi się poruszać tematów trudnych (także dotyczących relacji polsko-czeskich) oraz tragicznych (np. zbrodnie niemieckie w czasie II wojny światowej). Dysponuje wreszcie odpowiednim kapitałem ludzkim oraz możliwościami współpracy z szerokim wachlarzem partnerów, także z drugiej strony granicy. Muzeum Śląska Cieszyńskiego jest prawdopodobnie jedyną instytucją, która może wznieść się ponad podziały i przedstawić temat tragedii żywocickiej w sposób nietendencyjny.

Efektem zaangażowania Muzeum Śląska Cieszyńskiego w sprawę jest projekt „Śląskie Lidice. Osiemdziesiąta rocznica tragedii żywocickiej”, na który – prócz niniejszej dwujęzycznej strony internetowej, będącej najszerszym kompendium wiedzy na temat tego zagadnienia – złożyły się wystawa planszowa, dwujęzyczna publikacja oraz szereg działań towarzyszących (więcej w zakładce: „O projekcie”). Muzeum przystępując do realizacji zadania, pomija antypatie pojedynczych osób, a jednocześnie podejmuje próbę zacierania podziałów polsko-czeskich na Zaolziu, dlatego też zaprosiło do współpracy Karin Lednicką.Do Karin Lednickiej zbliżają nas przy tym wspólne imperatywy m.in. dążenia do rzetelności oraz obiektywizmu w przedstawianiu historii Żywocic, a także chęci prowadzenia dialogu. Wierzymy przy tym, że działamy w interesie mieszkających na Zaolziu Polaków, gdyż będąca aktualnie jedną z najbardziej poczytnych czeskich autorek Karin Lednická (prócz wspomnianej nagrody za „Životice”, także inne liczne nagrody przyznane tak przez krytyków, jak i czytelników za poszczególne tomy trylogii „Šikmý kostel”) paradoksalnie jest obecnie najważniejszą – obok polskiej piosenkarki Ewy Farnej – ambasadorką polskości Zaolzia w Republice Czeskiej.

„Śląskie Lidice”

Emocje idące w parze z przedstawianiem historii, osnutej wokół wydarzeń z 6.8.1944 r. w Żywocicach (i najbliższej okolicy), są widoczne także w nazewnictwie. Jakkolwiek najczęściej używa się terminu „tragedia żywocicka”, niektórzy polscy mieszkańcy Zaolzia preferują określenie „zbrodnia żywocicka” (zapisywane raczej „Zbrodnia Żywocicka”). W traktujących na temat Żywocic opracowaniach spotyka się również terminy „mord w Żywocicach”, „akcja likwidacyjna w Żywocicach” czy „pacyfikacja żywocic”. Problemem innego typu jest używanie wobec Żywocic określenia „Śląskie Lidice”, do którego negatywnie ustosunkowana jest część polskich mieszkańców regionu. Sformułowanie to powstało bezpośrednio po II wojnie światowej z inicjatywy władz komunistycznych, rzekomo aby zakamuflować, że większość ofiar zbrodni stanowili Polacy. Ma też wiązać tragedię żywocicką z czeską pamięcią historyczną (podobnie jak zaliczanie jej do trzech największych hitlerowskich zbrodni na ziemiach czeskich). Termin „Śląskie Lidice” przeniknął jednak do dyskursu – bywa używany zarówno w czeskich, jak i polskich publikacjach, tak też zatytułował rozdział dotyczący zbrodni prof. Mečislav Borák w swojej książce „Na příkaz gestapa” (Ostrava 1990). Ostatecznie zdecydowano się na zatytułowanie projektu „Śląskie Lidice” ze względu na potencjał popularyzacyjny tego sformułowania i to nie tylko po czeskiej stronie – także dla zainteresowanych historią Polaków będzie to czytelna paralela.